Uciekaj, moje serce
(sł. A. Osiecka, muz. S. Krajewski)
Gdzieś w hotelowym korytarzu krótka chwila.
Splecione ręce gdzieś na plaży, oczu błysk…
Wysłany w biegu krótki list,
Stokrotka śniegu – dobra myśl…
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust twych…
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach,
Kropelka żalu, której winien jesteś ty.
Nieprawda, że tak miało być,
Że warto w byle pustkę iść,
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt, chłodu ust, braku słów.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust twych.
Odloty nagłe i wstydliwe… Niezabawne.
Nic niewiedzący, a zdradzony pies czy miś…
Żałośnie chuda kwiatów kiść
I nowa złuda, nowa nić,
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć…
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust, braku słów…