Jaki śmieszny jesteś pod oknem

Jaki śmieszny jesteś pod oknem
(sł. W. Faber, muz. Z. Konieczny)


Jaki śmieszny jesteś pod oknem
gdy zapada chłodny zmierzch
a nad miastem chmury ogromne
i za chwilę pewnie będzie padał deszcz

Lepiej skryj się daj i mnie zasnąć
po co masz na deszczu stać
przynieś sobie z domu parasol
przynieś sobie z domu płaszcz

Na kwadrans przed dziewiątą
podchodzi zmierzch pod okno
ze zmierzchem ty przychodzisz też
i widzę cię co chwilę, pożytku z ciebie tyle
że mnie przeraża byle deszcz

Kiedy czasem drogę twą przetnę
w inną stronę zwracasz twarz
lub kupujesz w kiosku gazetę
choć w kieszeni drugą taką samą masz

Nieraz chciałam wcześniej odpocząć
przemęczona trudnym dniem
lecz za oknem ciągle był nocą
twój zabawny długi cień

Wiec dróg poznaj sto
aby dojść do mych ust
bo świat, cały świat
chcę ci zamknąć na klucz

Już idź! Uśmiech swój
zostaw u mnie jak ślad
jest noc, mijasz noc
lekkomyślny jak wiatr

Na kwadrans przed dziewiątą
podchodzi zmierzch pod okno
ze zmierzchem ty przychodzisz też
i widzę cię co chwilę, pożytku z ciebie tyle
że mnie przeraża byle deszcz

Jaki śmieszny jesteś pod oknem
gdy zapada chłodny zmierzch
a nad miastem chmury ogromne
i za chwilę pewnie będzie padał deszcz

Po co włóczysz się tu jak widmo
tyś z księżyca chyba spadł
Ale wiem, na polu jest zimno
A ty masz we włosach wiatr

Wiec dróg poznaj sto
aby dojść do mych ust
bo świat, cały świat
chcę ci zamknąć na klucz

Już idź! Uśmiech swój
zostaw u mnie jak ślad
jest noc, mijasz noc
lekkomyślny jak wiatr