Miłość do panny przedwojennej
(sł. J. Przybora, muz. A. Sławiński)
Oboje byli przedwojenni
on zakochany, ona nie tak
Nie chciała mu się odwzajemnić
Zaczął więc on jej grozić biedak
Że się zastrzeli bo ma dość
A ona na to mu na złość:
Zabierz ten wzrok z mych ust i piersi
Zrób raczej to, czym grozisz – wszystko:
Zastrzel się, otruj, z czegoś wyskocz…
A ja pokocham cię po śmierci
Przyniosę kwiaty ci na grób
I płacząc złożę u twych stóp
Kochała będę cię po śmierci
Po śmierci będę kochać cię
O romans z panną przedwojenną
Nie było łatwo, jak z dzisiejszą
Lecz ten, kto zdobył raz wzajemność
Zdobywał wierność też nie mniejszą
Niepewna acz czy on jej wart
Wciąż powtarzała mu ten żart:
Zabierz ten wzrok z mych ust i piersi
Zrób raczej to czym grozisz – wszystko:
Zastrzel się, otruj, z czegoś wyskocz
A ja pokocham cię po śmierci
Przyniosę kwiaty ci na grób
I płacząc złożę u twych stóp
Kochała będę cię po śmierci
Po śmierci będę kochać cię
Aż czas ponury nadszedł w którym
los męski nie był pannom obcy
Pomimo kruchej swej struktury
ginęły często tak jak chłopcy
i jej też wpięła męska śmierć
czerwony kwiat w dziewczęcą pierś
Wzrokiem ci ledwo muskał piersi
Z rozpaczy groził samobójstwem
Lecz choć nie spełnił groźby pustej
Czy teraz kochasz go…? po śmierci…?
Przynosi kwiaty ci na grób
I płacząc klęczy u twych stóp
Czy teraz kochasz go… po śmierci?
Czy teraz wreszcie kochasz go?