List nieortograficzny
(sł. J. Przybora, muz. J. Derfel)
Zbudziłem się pod niebem jasnym
jak namiot z błękitnego płótna –
pogodny maj był, dzień dwunasty
i jedna rzecz w tym dniu przesmutna:
Jej list, list nieortograficzny,
co – niby obłok pełen błędów –
zawisnął na mym niebie ślicznym
rozpaczy chmurą dla mnie będąc.
Przez samo „h” w nim „odhodziła”
„rzyczyła” zdrowia przez „rz” mi,
gosposią tylko dla mnie była,
a bez niej wiosna zbrzydła wnet mi.
A bez niej wiosna zbrzydła wnet mi.
Jej adres dała mi kuzynka
nazajutrz po zerwaniu z Zosią.
Więc napisałem do Zegrzynka
i wkrótce nadszedł wraz z radością:
Jej list, list nieortograficzny,
co niby obłok pełen błędów
na moim niebie nostalgicznym
otuchą zawisł i zachętą.
Pisała w nim przez „u”, że „wkrutce”
przez „ż” „przepieże”, ugotuje –
pod tym warunkiem, że ja w „wutce”
(przez „u” i „t”) zbyt nie gustuję –
że w wódce nazbyt nie gustuję.
Sześć lat minęło jak idylla –
ta w domu czystość, te obiady.
Aż przyszła bezlitosna chwila
i list, na który nie ma rady:
Jej list, list nieortograficzny
co – niby obłok pełen błędów –
zawisnął gdzieś na niebie ślicznym
rozpaczy chmurą Panu będąc.
Przez samo „h” w nim „odhodziła”
„rzyczyła” zdrowia przez „rz” i
chociaż gosposią tylko była,
to wiosna zbrzydła Panu bez niej.
Zbrzydła, zbrzydła wiosna bez niej.