Jak pani sobie radzi z chandrą?
Pyta Alina Gutek
Źródło: Zwierciadło, grudzień 2005
”Jak pani sobie radzi z chandrą?” – zadało mi pytanie „Zwierciadło”, specjalizujące się w zadawaniu niełatwych pytań… W dodatku zadało to pytanie w czasie, kiedy właśnie sobie z chandrą nie bardzo radzę, bo niebo za stalowe nade mną, za niskie ciśnienie we mnie…
Próbuję więc jako osoba doświadczona sporządzić coś w rodzaju prywatnej apteczki pierwszej pomocy.
1.Po pierwsze trzeba ustalić co to jest za rodzaj chandry, bo chandra chandrze nie równa.
2.Jeśli jest to tak zwana chandra sytuacyjna-najczęściej wywołały ją trzy przyczyny:
a) Los nam wyrządził krzywdę
b) Ktoś nam wyrządził krzywdę
c) My wyrządziliśmy komuś krzywdę
a) Jeśli mamy do czynienia z sytuacją a – trzeba po prostu, jak mawiał doświadczony Edward Stachura – „dać czasowi czas”. Jeśli on nie uleczy- nic nie uleczy. Nie pomoże ani motyka, jeśli rzecz dzieje się w słońcu ,ani drabina, jeśli towarzyszy jej księżyc . Z motyką na słońce i drabiną na księżyc próbował wyruszyć niejeden desperat i zawsze wracał „na tarczy”. Dobrze jest korzystać z doświadczeń innych, chociaż oczywiście są tacy, którzy uważają ,że najpierw należy wszystkiego doświadczyć samemu i nabijają sobie guzy. Ich prawo. Jedyne Co możemy zaproponować jako profilaktykę – to nie kusić Losu. Bo on i bez tego dopada… Niełatwy jest los Losu.
b)– Jeśli wyrządził nam krzywdę ktoś, kogo i tak nie lubiliśmy, nie ceniliśmy i w ogóle działał nam na nerwy jak mało kto-próbujemy o tym jak najszybciej zapomnieć. Dla własnego dobra.
Niech ten ktoś nie ma żadnej radości z wyrządzonej nam przykrości. A my oczywiście możemy przez jakiś czas traktować go jak powietrze, to znaczy nie zauważać. Tylko tego typu osoby najczęściej nie zauważają tego ,że my ich nie zauważamy .Ale to drobiazg.
– Jeśli wyrządził nam krzywdę ktoś kogo lubiliśmy , albo nawet kochaliśmy- płaczemy, rwiemy włosy z głowy, przeklinamy, pijemy, palimy , nie śpimy, nie dajemy spać przyjaciołom, którym opowiadamy o naszym nieszczęściu… to musi potrwać .Jedynym ratunkiem dla nas jest albo przebaczyć albo zapomnieć tego kogoś . Ja wiem że łatwiej radzić a trudniej zapomnieć… Mścić się nie ma sensu, bo to często obraca się przeciwko nam.
c) Jeśli my wyrządziliśmy komuś krzywdę .Staramy się jak najszybciej przeprosić, udobruchać, wyjaśnić, zadośćuczynić .Nie wymigiwać się od odpowiedzialności za to co się stało, nie zwalać winy na innych, tylko spojrzeć prawdzie w oczy. Inaczej będzie to nas męczyło bardziej niż cokolwiek innego i nie da spokojnie żyć… Chyba że jesteśmy pozbawieni wrażliwości , ale tacy ludzie nie czytają „Zwierciadła”.
3. Jeśli jest to chandra „która przyczyny nie ma”- sprawa jest o wiele poważniejsza. Jest to tak zwana depresja, czyli, weltszmerc, czyli spleen, czyli melancholia. Lekarze powiedzą , że to choroba endogenna, ale nie bardzo was pocieszy znajomość tego uczonego określenia.
Ani to , że przed wami chorowało na nią wielu wybitnych poetów, malarzy , artystów , uczonych i w ogóle wszystkich którzy dokonali czegoś ważnego w życiu .Bo w czasach ciężkiej chandry wolelibyście niczego nie dokonać, nie należeć do żadnej grupy „wybranych”, byle móc wstać z łóżka z poczuciem sensu tej czynności , cieszyć się czymkolwiek , z radością witać każdy dzień swojego życia. …
Jeśli taki mroczny stan trwa dłużej niż miesiąc-trzeba iść do mądrego , doświadczonego lekarza. A on zapisze na to pigułki.Za długo próbować sobie dawać radę bez nich – nie da rady. Jeżeli jest to prawdziwa depresja. Nie warto umierać tylko z tego powodu , że mamy kłopoty ze składem chemicznym swojego organizmu . W końcu jesteśmy dzielni i nie z takimi głupotami dawaliśmy sobie radę w życiu .Nie będzie serotonina pluła nam w twarz!
4.Chandra zimowa. Temat-rzeka. „Królestwo za światło!”- wzywają ratunku jej ofiary.
Na szczęście tu trochę więcej zależy od nas samych .Żeby nie dać się chandrze tego typu należy przede wszystkim:
a) wykorzystywać każdy promil światła i uśmiechać się do niego jak głupi do sera. Na siłę.
b) ruszać się , to znaczy walczyć z gnuśnością- spacery, joga ,gimnastyka , biegi , pływanie i inne głupoty.
c) nie odchudzać się! Bo brak efektów może nas wykończyć psychicznie. Odchudzać zaczniemy się wiosną!
d) czytać ulubione książki po raz drugi. Zawsze znajdziemy w nich coś nowego.
e) oglądać ulubione filmy po raz trzeci. Jak wyżej.
f) spotykać się z ludźmi , przy których jest jaśniej i prościej .Z innymi dopiero na wiosnę , jak nabierzemy sił.
g) wyjechać do ciepłych krajów, albo oglądać filmy o ciepłych krajach.
h) pójść na akupunkturę albo na masaż ma-uri.
i) codziennie w kalendarzu sprawdzać ile jeszcze dni do wiosny. I cieszyć się ,że wczoraj to wyglądało gorzej.
j) pojechać do tzw. Spa. na trzy dni. Na przykład do Nałęczowa. Po zabiegu w Basenie Białej Glinki- nic już nie będzie takie jak dawniej.
k) słuchać ulubionej muzyki. Oglądać ukochane obrazy.
l) kiedy nic nie pomaga -próbować tworzyć samemu . Ale to ostateczność. Można zacząć od odpowiedzi na pytanie: ”Jak sobie pani radzi z chandrą”.
Pozdrawiam serdecznie – Magda Umer
p.s. Dobrych parę lat temu Jeremi Przybora odpowiedział na to pytanie piosenką. Ale to dotyczy tylko pewnego typu Słowian… Przytoczę ten tekst w ramach walki z chandrą:
„Weltszmerc” – słowa Jeremi Przybora
Roztopiło ci się słonko nagle w plusze,
Choć powinno obiektywnie wszystko grać.
Transcendentny smutek kładzie się na duszę-
Coś dziwnego się zaczyna w tobie dziać.
W innych krajach nazywają to „weltszmercem”
I tabletki na to różne muszą brać.
A Słowianin z duszą jasną, rzewnym sercem,
Musi na to wziąć i komuś w mordę dać.
W mordę dać-
W mordę dać .
Musi komuś w mordę dać.
I dopieroż to okrutne są katusze,
Gdy dokoła taka pustka ,że psiamać!-
Tu się czuje :dać po mordzie komuś muszę,
A tu nie ma – a tu nie ma komu dać.
W mordę dać-
W mordę dać.
Nie ma komu w mordę dać.
To nie musi wcale być antagonista-
Taki facet na uboczu może stać.
Bezinteresowna chęć to jest i czysta-
Można nawet go przeprosić i mu dać.
W mordę dać-
W mordę dać.
Przeprosiwszy, w mordę dać”.
Jak widać- metod bez liku. Jest z czego wybierać
Pęcice Male, 15 grudnia 2005 roku.