OLŚNIENIE
Wysłuchała Magda Rybak
Źródło: Zwierciadło, marzec 2007
Wierzę w Nadautora. Od wczesnego dzieciństwa miałam poczucie, że życie jest przez Nadkogoś obserwowane. Ilekroć powiedziałam lub zrobiłam coś źle, czułam się winna… Wobec Kogo?
Mimo wychowania w komunistycznym żłobku, przedszkolu, szkole i kraju- żyłam ze świadomością, że nawet jeżeli nikt nie widzi i nie słyszy, to Ktoś widzi i Ktoś słyszy. A nawet jeżeli by się okazało (jak sugerowali wychowawcy), że Nikogo nie ma , to pozostawało wszechobecne Sumienie.
I z jednej strony miałam poczucie, że świat kręci się wokół moich problemów, a z drugiej strony czułam się ziarenkiem Piasku Wszechświata…
Ten dualizm był we mnie zawsze. I zawsze była wdzięczność. Wobec Kogo?!
Każdego dnia dziękuję za to, że żyję. Że mogę wyjść rano do ogrodu i zobaczyć rosę na trawie. Że przylatują do mnie ptaki i przychodzą zwierzęta. Że mam drzewa i kawałek łąki.
Dziękuję nieustannie za moje życie. Za wszystkie cudowne chwile. Ich świadomość nazwałabym darem i olśnieniem. Świadomość, że ja jestem TU, na tym świecie. Ja – mała dziewczynka, która chodziła do szkoły i czytała elementarz.
Ja – starsza pani, za którą jest niezwykłe życie. Za to że spotkałam tylu ludzi i tyle miejsc
nie do zapomnienia. Dziękuję za cud życia. Za uśmiech małego dziecka. Odkąd moje dzieci dorosły, widzę ich uśmiech w każdym dziecięcym wózku.
Za to, że dane mi było obserwować wschody i zachody słońca. Za to, że ono ciągle jeszcze zachodzi i wschodzi…
Za możliwość zobaczenia cudu narodzin i cudu umierania i za to, że zobaczyłam wtedy to, co zobaczyłam.
Przy mnie przychodziła na świat moja chrzestna córeczka i umierał w moich ramionach mężczyzna mojego życia – tata. Dziecko rodziło się z okrzykiem przerażenia, lęku, natychmiastowej chęci powrotu do boskich wód, bezpiecznego miejsca, w jakim tkwiło przez ostatnie dziewięć miesięcy. A tata, 60-letni mężczyzna, po smutnym, tragicznym życiu, trzech latach przegranej walki z rakiem, bólu, upokorzeniu, jakie zgotowało mu własne ciało, chemiach, operacjach, najczarniejszych chwilach życia… nagle ODŻYŁ w godzinie śmierci. Widziałam, jak wszystkie mięśnie łagodniały a Jego twarz promieniała.
Zmarł z ulgą i najpiękniejszym uśmiechem na ustach. I ten widok, na szczęście, pozostanie ze mną do końca moich dni.
Paradoks Losu – dziecko zdawało się przechodzić przez piekło do naszego świata…a umierający stary człowiek, unoszony był gdzieś daleko, przez najpiękniejsze Anioły.
Olśnieniem nazwałabym także narodziny pięknych dźwięków, obrazów, fotografii, wierszy. Znalezienie odpowiednich słów dla wyrażenia swoich emocji. Na przykład Wisława Szymborska. Nie tylko poetka, lecz także filozof i mędrzec. Często w jednym Jej zdaniu odnajduję coś, o czym myślę pół życia. Czytam i dziękuję, że dane są mi te zdania-klucze, otwierające tyle pozamykanych drzwi.
Ksiądz Jan Twardowski napisał, że poezja nie jest mową racjonalną. Ale jest mową dużo bardziej znaczącą. Tłumaczy świat. Przekłada na nasz język rzeczy niezrozumiałe – a dla mnie dużo ważniejsze od fizyki, matematyki i chemii.
Ostatnio zachwycił mnie wiersz Andrzeja Poniedzielskiego:
„Płoną w nas zachodem wiecznym całe stada słońc
Śpią ławice gwiazd wygasłych, ciężkie chmury wron,
Dotknij nieba myślą senną, ale każdym z tchnień
-Tęsknij za kolejnym dniem…
(…)
Póki serce tak taktowne służy rytmu tłem,
-Tęsknij za kolejnym dniem”.
Ja tęsknię. I ta tęsknota to także OLŚNIENIE.