Płachta nieba

Płachta nieba
(sł. i muz. J. Kleyff)


Rozpostarta płachta nieba

zawsze daje to, co trzeba;
przed tę płachtę, pod sam kręgosłup,
prześwituje sama wiedza;
Kiedy zbieram z niej bez wahań –
– zwykle trafiam w to, co czuję
jeśli mniej premedytuję,
jeśli mniej kalkuluję… w życiu!

Nie musze tu być, lecz cieszę się
gdy czasem jestem,
gdy czasem jestem…
chociaż nie muszę stąd iść (póki co) –
– też cieszę się,
Gdy czasem jestem… gdzie?… z dala!

Ja chcę nie musieć nic,
bo tylko wtedy
coś potrafię, coś potrafię…
…kiedy nie muszę nic – potrafię musieć
żyć na jawie, żyć na jawie –
– i uczyć się kochać…

tę płachtę nieba
co zawsze daje to, co trzeba,
przed tę płachtę pod sam kręgosłup,
prześwituje sama wiedza;
kiedy zbieram z niej bez wahań –
– zwykle trafiam w to, co czuję
jeśli mniej premedytuję,
jeśli mniej kalkuluję… w życiu.

A w przymusie żyć, to być skazanym
na marzenia, na marzenia
gdy zmuszać chcę kogoś do czegoś,
to chyba właśnie chcę
przed własnym lękiem uciec,
ale gdzie tu zwiewać , gdzie?
No gdzie?
Na tym świecie i w tym ciele –
Gdzie tu zwiewać, gdzie?!
Na tym świecie i w tym ciele…

Rozpostarta płachta nieba
zawsze daje to, co trzeba;
przed tę płachtę, pod sam kręgosłup,
prześwituje sama wiedza;
Kiedy zbieram z niej bez wahań –
– zwykle trafiam w to, co czuję
jeśli mniej premedytuję,
jeśli mniej kalkuluję… w życiu!

A gdy muszę kpić, to chyba znak,
że na to, z czego kpię –
sił już nie mam, sił już mi brak;
ja chyba muszę, nie musieć nic –
– i wtedy wiem,
co naprawdę muszę, co naprawdę muszę,
a czego nie…