Mężczyzna jesienny
(sł. J. Przybora, muz. J. Wasowski)
Z tej drogi, którą przeszło
za wiosną swoją lato
nie patrzę już na przeszłość
przed siebie patrzę za to
Ze wzrokiem na zakręcie
za którym zima w szronach
wciąż czekam nieugięcie
że nim nadejdzie ona
Mężczyzna Jesienny, od innych odmienny
przybędzie z chryzantemami, z chryzantemami
Mężczyzna Jesienny, mężczyzna bezcenny
i nie zamienny już na nic, już na nic
Tłum chłopców jest wiosennych
i letnich mężczyzn sporo
Lecz jeden jest jesienny
przed zimy pustą porą
O tamtych zresztą mniejsza
gdy złoto i szkarłatnie
przystroi jesień pejzaż
bo przyjść ma ten ostatni
Mężczyzna Jesienny, mężczyzna bezcenny
mężczyzna czuły i zdrowy, beznałogowy
Mężczyzna namiętny, mężczyzna majętny
i obojętny dla owych – gotowych
Wyciągnie ręce ku mnie
z uśmiechu odrobiną
a potem będzie płomień
płonący na kominku
I zachód, co w niuansach
czerwieni gaśnie zimnej
i on ostatnia szansa
po której nie ma innej
Mężczyzna Jesienny, mężczyzna bezcenny
mężczyzna na stanowisku, na stanowisku
Mężczyzna namiętny, mężczyzna majętny
Rekompensata za wszystko, za wszystko!